Visit our FacebookVisit our InstagramVisit our LinkedIn

Salve libertas

  
2 wrz 2022

Salve libertas! Tak myśleliśmy na przełomie roku 1989/90. Byliśmy naiwnymi marzycielami i myśleliśmy, że pokonując system teraz będzie nam wszystko wolno i każdy będzie miał to, na co zasłużył. Rzeczywiście pierwsze lata wydawały się to potwierdzać, nagle zniknęły puste półki, pojawiła się mnogość towarów na ulicznych straganach i w sklepach stacjonarnych. Rosła liczba firm z około jednego miliona w roku 1990 do około 2,5 milionów w roku 2000. Po drodze zaczęło się jednak pojawiać coraz więcej utrudnień, w przełomowym roku 1994 zaczęły obowiązywać ustawy o VAT, podatku dochodowym od osób fizycznych i od osób prawnych, co roku ustawodawca dodawał i/lub modyfikował nowe podatki i opłaty, obecnie jest ich już kilkadziesiąt, które każdy przedsiębiorca musi płacić, z niektórych nawet nie zdając sobie sprawy. Pomimo tak niesprzyjającego otoczenia zapał przedsiębiorców trwał i dotarliśmy do prawie trzech milionów aktywnych przedsiębiorców. Można powiedzieć, że zapału wolnościowego starczyło na około jedno pokolenie, które najczęściej liczy się jako 27-30 lat. Rok 2020 wywrócił całkowicie dotychczasowe myślenie o biznesie. Okazało się, że własność prywatna jest fikcją, indywidualne strategie zarządzania nie mają znaczenia, liczy się tylko ten, kto ma aparat władzy, nagle okazało się, że z dnia na dzień można zamknąć przedsiębiorstwa, można decydować kto może wejść do urzędu/instytucji/sklepu/przedsiębiorstwa, jakie urządzenia musi nosić i jak należy go obsługiwać. Szybkie działania osłonowe w postaci rozdania kilkuset miliardów złotych uśpiły na jakiś czas przedsiębiorców, ale moim zdaniem w przedsiębiorcach nastąpiła wyrwa psychiczna, której skutki jeszcze nie są diagnozowalne, ale już niedługo będą widoczne. Od 2020 roku rozdawnictwo środków pieniężnych przybrało monstrualne rozmiary, pozorne powodzenie tarcz covidowych spowodowało, że patent ten powtarza się wobec kolejnych grup, które miałyby zostać poszkodowane, uchodźcy w wyniku wojny, słabiej sytuowani w wyniku wzrostu cen energii, rybacy i przedsiębiorcy w wyniku katastrofy na Odrze. Rząd rozdaje, choć pieniędzy żadnych nie ma. To nie jest truizm, rząd winien zarządzać tym, co uzyska z poboru podatków i opłat i powinien mieć zakaz zadłużania ponad miarę. Niestety wszystkie budżety od roku 1990 zakładały deficyty.

Ponad trzydzieści lat tak zwanej demokracji, to lata demoralizacji ludzi i kultu przedsiębiorczości. Interwencjonizm i nadmierny fiskalizm we wszystkich dziedzinach życia doprowadził do wypaczeń społecznych i nie jest tu winna ani pandemia, ani wojna, można nawet stwierdzić, że są to jedynie zasłony dymne być może celowo wywołane dla przykrycia bezeceństw, jakie popełniały rządy. W 2021 roku po raz pierwszy od 1990 roku liczba nowo zarejestrowanych firm była mniejsza niż firm zlikwidowanych, pierwsze półrocze 2022 roku wykazuje poprawę i jakby ożywienie w liczbie nowo zakładanych firm, również liczba upadłości na koniec czerwca tego roku (1141) jest mniejsza niż rok wcześniej. Moim zdaniem wytłumaczeniem na to jest wciąż trwający efekt różnych tarcz, z jednej strony finansowy, z drugiej strony ograniczeniem skorzystania z tarczy był obowiązek utrzymywania przedsiębiorstwa i zatrudnienia przez określony czas. Również wprowadzenie tak zwanego „nowego ładu” zmusiło wielu przedsiębiorców do zakładania nowych podmiotów gospodarczych tylko do celów uzyskania korzystniejszej formy opodatkowania, niestety nie mamy na ten moment wystarczających danych statystycznych, żeby jednoznacznie potwierdzić skalę tego zjawiska, ale w mojej ocenie jest stosunkowo znaczna.

Reasumując można powiedzieć, że dobrze już było, czeka nas fala niewypłacalności, ale nie tylko tej, która jest rejestrowana poprzez upadłość sądową, wciąż wiele podmiotów, zarówno osób fizycznych jak i osób prawnych nie korzysta z dobrodziejstw regulowanej niewypłacalności poprzez upadłość, tylko po prostu zaniechuje kontynuacji działalności gospodarczej, bez przeprowadzenia likwidacji, pozostawia przedsiębiorstwo wierzycielom i organom państwowym, a skala tego zjawiska wciąż jest bardzo duża. Jednak w mojej ocenie, oprócz zwiększonej liczby bankructw, najgorszym jest awersja do prowadzenia działalności, tak jak na początku lat dziewięćdziesiątych każdy chciał być przedsiębiorcą, tak teraz każdy chce być urzędnikiem lub pracownikiem na bezpiecznym etacie, najlepiej w spółce samorządowej, państwowej lub z udziałem Skarbu Państwa. Pomimo upływu ponad trzydziestu lat prywatny przedsiębiorca jest wciąż postrzegany jako oportunista, oszust i wyzyskiwacz, nikt nie próbuje zrozumieć, że bycie dzisiaj przedsiębiorcą, to ryzykowna działalność, pełna odpowiedzialność odszkodowawcza i karna za wszystkie sfery aktywności. Niestety winnym takiego stanu są wszystkie tak zwane demokratyczne rządy po roku dziewięćdziesiątym, które stworzyły tak nieżyciowe otoczenie. Stultus non sum, entrepreneur non sum – nie jestem głupi, nie będę przedsiębiorcą, niestety to dzisiejsze motto wielu młodych ludzi.

Autor: dr Stanisław Gurgul

linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram